Róża na pniu – zima

Ponieważ wokół róż na pniu utrwalił się stereotyp że są to rośliny dość wrażliwe i na pewno o niewystarczającej mrozoodporności  w odniesieniu do tych samych odmian prowadzonych jako krzewy. Czy tak jest aby na pewno ?  Prezentowane poniżej zdjęcia przedstawiają Adelaide Hoodless oraz Louise Clements w formie różanego drzewka. Sadzonki są młode, było świeżo sadzone dość późno w okolicach pierwszej połowy grudnia. Szalona pogoda jaką mamy od co najmniej ostatniego lata wystawiła je na niełatwe różnice temperatur. Przed Wigilią mieliśmy + 15 stopni C,  następnie  w okolicach 7 stycznia termometr pokazał  – 16 C. Według założenia Adelaide jako kandyjka zimuje bez żadnej dodatkowej osłony natomiast Louise C otrzymała kopczyk z ziemi i śniegu. Jak to wygląda w praktyce poinformujemy już wkrótce.

Wracamy do naszych róż piennych po zimie. Była ona bardzo krótka jednak zupełnie nie przygotowane na takie temperatury rośliny odczuły spadki temperatur na poziomie – 15 C.

Jak widać na prezentowanych zdjęciach Adelaide Hoodless nie ma żadnych uszkodzeń mrozowych mimo że zimowała bez żadnej osłony – to akurat nie jest żadną niespodzianką. Natomiast Louise Clements  którego koronka jest ciągle pod osłoną ziemi poczeka jeszcze 2-3 tygodnie na ocenę. W przypadku tej róży zostosowaliśmy najlepszą z możliwych osłon jaką daje warstwa podłoża. Wbrew pozorom wygięcie pnia róży piennej nie jest zadaniem trudnym i ryzykownym . Polecamy „szwedzki” sposób sadzenie polegający na ustawieniu pnia róży pod kątem 45 % do gruntu . Tak posadzoną sadzonkę bardzo łatwo możemy  postawić do pionu przy pomocy wbitego obok palika a jesienią wygięcie pnia aby zrobić kopczyk wokół koronki również okaże się zadaniem wykonalnym dla każdego.

Porada zapożyczona ze strony Pana Tomka Krzyżanowskiego http://www.floribunda.pl/